Przedmieście: Wybrzeże

Lafir odepchnął łódź i zaczęli płynąć, a raczej dryfować wzdłuż skalistego brzegu. Po długim czasie dryfowania, gdzieś w połowie drogi zorientowali się że ich sytuacja nie wygląda za dobrze. Mogli ryzykować życiem i płynąć dalej, lub odbić od skalistej ściany i podryfować w kierunku łagodnego wybrzeża. Bowiem coraz mocniejszy wiatr uderzał łódką o skalista ścianę i zapowiadało się na porządny sztorm.
- Te nowy co robimy? Kapłan nawet nas nie słyszy zobacz jak sie modli. Ja bym tam wolał schronić się tam.- Powiedział nieznany Galamirdowi człowiek wskazując na wyspę. Jednak nim Galamird zdołał odpowiedzieć wiatr dmuchnął tak mocno że jedna ścianka łodzi roztrzaskała się. Kapłan zacząłs ię trząść ze strachu,a młody człowiek zaczął kierować łódź na wyspę. W połowie drogi zachaczyli co jakiś głaz pod powierzchnią wody i łodka była poważnie uszkodzona. Ostatecznie fala zmyła wszystkich z pokładu.

Galamird zbudził się na mokrej ściółce widząc znajomą twarz popijającą trunek. Gdy młodzieniec zobaczył że ten się zbudził podszedł do niego.
- Jesteś cały?- Spytał ochrypłym głosem.

Zamiast wypytywać mnie o jakieś pierdoły lepiej daj mi winka - powiedział Galamird do marynarza. Gdzie my w ogóle jesteśmy ? Gdzie kapłan ?

- Masz...- Podał Galamirdowi butlę.
- Kapłana morze wyrzuciło już nieżywego, chyba się utopił... A jesteśmy... Na przeciwko naszej wyspy. To chyba jakaś odnoga, czy inna wyspa o której nie wiedzieliśmy. Wołanie o pomoc nic nie da. Eee... Wiesz, za bardzo religijny nie jestem, ale może by tak tego gościa pochować, co?- Spytał niepewnie patrząc się na pobladłego kapłana leżącego na plecach na jakimś głazie.

Odpisz w temacie Wyspa